Źródło: www.azorres.pl
Autor artykułu - Aneta Awtoniuk, Instruktor Szkolenia Psów; Behawiorysta, Terapeuta Zachowań Zwierząt
AZORRES - Szkoła dla Psów, Gabinet Terapii Zachowań Zwierząt (Warszawa)
Kontakt: e-mail azorres@azorres.pl, tel. 510 257 940

Marzyłeś o nim długie miesiące. Studiowałeś albumy z opisami ras, albo po prostu znalazłeś na ulicy i nie mogłeś oprzeć się temu spojrzeniu. Masz psa. Zamieszkał w twoim domu. I to dopiero początek.
Chcesz jak najlepiej, chcesz zrozumieć swojego psa, zaprzyjaźnić się z nim i mieć w nim przyjaciela, któremu możesz zaufać i który ufa tobie. Nic prostszego – twój pies ma przecież takie mądre myślące oczy. Mówisz do niego, on przekrzywia inteligentnie głowę na bok i wiesz, że cię rozumie. Najlepszy przyjaciel! Wasze życie układa się wyśmienicie. Jeśli nie liczyć pogryzionych ścian i butów, ale to przecież młody psiak, to mu wolno. O, i zęby mu rosną, dziąsła go swędzą, to i gryzie. Jeśli nie liczyć tego, że za każdym razem, gdy widzi cię po kilkugodzinnej nieobecności szalejąc z radości skacze na twoje jasne spodnie, ale to przecież słodkie, że tak cię wylewnie wita. Jeśli nie liczyć plam po zabłoconych łapach na fotelach, ale to cię roztkliwia, kiedy on próbuje się wdrapać na kanapę i przytulić do ciebie, gdy oglądasz telewizję – no to bierzesz go na ręce. Jeśli nie liczyć powarkiwania, gdy chcesz mu zabrać zabawkę, co piszczy w jego pysku i doprowadza cię do szału. Jeśli nie liczyć tego, że zawsze, gdy siadasz do komputera, on natychmiast musi się z tobą bawić, pogryzać ci kostki albo łapać za rękaw. Poza tym wszystkim i jeszcze kilkoma sprawami, o których nawet nie chcesz myśleć, wasze wspólne życie to bajka. No, jeszcze nie wraca do ciebie, gdy się zagoni z psami w parku a ty wołasz i wołasz, ale to przecież zrozumiałe, że chce się bawić. Po godzinie przecież zawsze udaje ci się go złapać. Twój pies. Ideał?

Po pół roku życia z takim ideałem decydujesz się go oddać znajomym do domu na wsi, bo nie masz już siły. To w najlepszym razie. Jeśli nie masz znajomych zza miasta, pies ląduje w schronisku, a ty opowiadasz wszystkim jaki strasznie agresywny/ nadpobudliwy/ nierozgarnięty/ głupi pies ci się trafił… Choć czujesz, że to nieprawda.

Może być tak, że porozumiesz się ze swoim psem i będziesz potrafił nad nim zapanować. A o to nam wszystkim chodzi. Nie umiesz? Właśnie dlatego musisz iść do szkoły. W psich szkołach nie uczą się psy. To ludzie uczą się jak rozumieć własnego psa. Uczą się, jak nie traktować psa jak człowieka. Bo „psy nie są ludźmi przebranymi w futra” – jak mawia Jean Donaldson. Uczą się jak wymagać od niego, uczą się partnerstwa. Dla psa taka szkoła to radosna, spontaniczna zabawa i świetny sposób na zacieśnienie więzi z właścicielem. A że przy okazji pies poznaje zasady posłuszeństwa czy towarzyszenia swojemu panu w najróżniejszych sytuacjach, to tylko dla niego lepiej. Im więcej się przecież dzieje, tym weselej. Możesz zamiast chodzenia do szkoły, czytać z uwagą dział o szkoleniu psa, który właśnie otwieramy.

Są różne szkoły uczenia psów. Wybierając którąś z tych metod, kierujesz się różnymi powodami. Każdy z nich, każda z twoich motywacji jest dla ciebie najważniejsza, bo właśnie dlatego podejmujesz konkretne życiowe działanie. Postaw na Miłość. Pies kocha człowieka. Nawet jeśli ten go skrzywdzi, pies wszystko człowiekowi zapomni i obdarzy go Miłością. Pies jest jedynym takim zwierzęciem. Jeśli walniesz delfina kijem, gdy do ciebie wypłynie po ‘usłyszeniu’ gwizdka, zrobisz to raz. Na następny nie będziesz miał szansy, bo delfin ci jej nie da. Zlekceważy gwizdek i nie będziesz mógł uderzyć go kijem. A pies? Pies ma taką naturę, że nawet jeśli go zbijesz (= zabodźcujesz kolcami lub zaciśniesz łańcuszek zaciskowy), gdy po długim wołaniu wróci do ciebie, to następnym razem też wróci. Może będzie się ociągał, może będzie podkulał ogon i odwracał głowę w bok mocno się oblizując, ale wróci. A ty znów go zabodźcujesz kolczatką, bo wrócił nie dość szybko. Cóż, jest i taka szkoła uczenia psów. Tylko czy ona uczy czy krzywdzi psa?

Nie krzywdź swojego psa. Przecież go kochasz. Ucz go pozytywnymi metodami. Pozytywne metody nie oznaczają, że psu wolno w domu i na spacerach robić co chce – nie myl tego z „bezstresowym” wychowaniem! Pozytywne, to znaczy z Miłością, z konsekwencją, ze zrozumieniem sygnałów, jakie ci pies wysyła właściwie bezustannie. Pozytywne, to znaczy bez kar, za to ze wzmacnianiem właściwych zachowań. Gdy uczysz psa stosując pozytywne wzmocnienia, czyli dając mu w zamian za zrobienie pożądanego przez ciebie działania, coś, co pies bardzo pragnie otrzymać (np.: jedzenie, pieszczoty, zabawa lub pochwała), to wiedz, że szansa na powtórzenie przez psa tego konkretnego wzmocnionego (nagrodzonego) działania wzrasta! A w praktyce? Zwyczajnie: jeśli wołasz psa i głaszczesz go dając mu smakołyk, kiedy przyjdzie, jego przychodzenie na zawołanie stanie się stopniowo coraz bardziej prawdopodobne. I nie będzie trzeba ściągać linką psa do siebie, bo pies uwarunkuje się, że zawsze, gdy właściciel go woła, a on przychodzi, otrzymuje coś, na czym mu zależy – zabawę, pieszczotki, kawałek kaszanki… a nie bodziec kolczatką za ospałe przyjście na wołanie. Psy szkolone pozytywnie SAME WYBIERAJĄ pożądane zachowanie. Nie, nie, nie dlatego, że nas kochają i chcą nam zrobić przyjemność – dlatego, że im się to opłaca i myślą!

Pracując z psem z użyciem pozytywnych wzmocnień, będziesz mieć w psie przyjaciela, partnera, myślącą istotę, z którą możesz się porozumieć i której sygnały odczytasz i zrozumiesz. Pamiętaj, że psy różnią się od siebie tak jak ludzie. Ale to właśnie ludzie mają obowiązek rozumienia się z psem, nauczenia się jego języka i wzięcia ODPOWIEDZIALNOŚCI za działania psa. Szkolenie nie polega na automatycznym wyuczeniu zwierzęcia wykonywania komend. Szkolenie to nauka budowania więzi człowieka z psem, nauka budowania relacji, nauka zdobywania zaufania zwierzęcia bo na tym opiera się posłuszeństwo.